
Dzień czternasty (sobota, 16 sierpnia)
W sobotę przejechaliśmy pociągiem z Busan do Seulu. Znowu pociągiem KTX (czyli odpowiednikiem Pendolino), ale nowszej generacji. Tamten to 산천 Sanczeon, a dzisiaj 청룡 Czongrjong. Rozpędza się do 300 kilometrów na godzinę w trzy i pół minuty (tamten trochę ponad pięć) i ma lepsze wnętrze, bo został wprowadzony w zeszłym roku (maj). Jest ich też dużo mniej, bo całe dwa składy 😎 każdy po osiem wagonów.





Na zdjęciu posiłek z pobliskiej żabki, a wcześniej pokazane ładowarki. Jest jedno gniazdko na podpięcie czegokolwiek, USB A i C oraz bezprzewodową (dla każdego pasażera osobna). Krótki film poklatkowy z końcówki przejażdżki pociągiem: https://www.youtube.com/shorts/q7_Vy_Imhis
Sprawdzenie biletów wygląda tak, że raz na jakiś czas kontroler przechodzi przez wszystkie wagony i porównuje zajęte siedzenia z mapą na smartfonie. Jeśli ktoś jest tam, gdzie powinno być wolne, musi się tłumaczyć. Całość przebiega szybko i nie wymaga znajomości języka od podróżujących, nie wymaga nawet posiadania fizycznej kopii biletu!!! Z drugiej strony nie ma miejsc dla ludzi bez miejscówki. Przyjechaliśmy z opóźnieniem trzech minut, więc nie tak źle (na polskie warunki) albo tragicznie (na japońskie).
Na stacji nie można podchodzić do końca peronu, bo włącza się alarm o wtargnięciu osoby nieupoważnionej. Nie pytajcie, skąd wiem.
W hotelu próbowaliśmy kupić znaczki. Nie mieliśmy już gotówki, więc wypłaciłem 10 000 ₩ z bankomatu (recepcjonistka miała tylko znaczki po 500 ₩, a jedna przesyłka do Polski kosztowała około 750 ₩). Czyli teoretycznie mogliśmy razem wysłać 10 kartek… ale okazało się, że mają tylko 12 znaczków, nie 20. I nie sprzedadzą wszystkich, bo inni goście. Ostatecznie udało się wytargować 4 znaczki, czyli 2 kartki. Nauczka na przyszłość: wysyłać pocztówki wcześniej niż ostatniego dnia.