
Dzień piąty (czwartek, 7 sierpnia)
Śniadanko w lokalu, który miał trochę klimat Wieliczki – wszystko przyprószone solą. 소하염전 / Soha słone jezioro Ikseon-dong.



Po śniadaniu mieliśmy siłę poskakać trochę po historycznych zabudowaniach dookoła. Potem usiąść wygodnie na fotelu i zostać sportretowanym w pracowni artystycznej Acorn Caricature (sieciówce!), gdzie wszystkie panie miały berety przypominające żołędzie.

Odwiedziliśmy muzeum kiszonej kapusty 뮤지엄 김치간 / Kimchikan, na końcu którego czekała drobna degustacja i warsztaty kulinarne, gdybyśmy tylko zapisali się na nie z wyprzedzeniem (nie zapisaliśmy się).



Szybki torcik urodzinowy w pobliskim Billy Angel, równie szybkie zajrzenie do świątyni buddyzmu 조계사 / Jogyesa (widzieliśmy takich dostatecznie wiele w Japonii) i danie główne, czyli wieża NSeoul. Bilety kosztowały uczciwe 50 złotych, więc chyba podobnie jak dla chętnych na wdrapanie się na Pałac Kultury i Nauki?




Wieżę wybudowano na wzgórzu Namsan, w 1971 roku i ma 262 metrów, co czyni ją drugą najwyższą rzeczą w mieście. N w nazwie oznacza, że jest nowa, naturalna albo niezdecydowana co do nazwy. Znajduje się tu rozgłośnia publicznej telewizji takiej jak SBS; wcześniej stosowano ją również do zakłócania propagandy z północy. W pewnej części obserwatorium nie ma lunet, żeby nie było widać rezydencji prezydenta, czyli niebieskiego domu.
(Najwyższy punkt w mieście to góra 북한산 / Bukhan-san, 836 metrów – jej nazwa tłumaczy się jako „góra na północ od Han”, co nawiązuje do jej położenia na północ od rzeki Han).
Natomiast przy zejściu do wagonika czekała nas poznańska niespodzianka:
