
Dzień szósty (piątek, 8 sierpnia)
경복궁 / Giongbok to pałac, królewska rezydencja z czternastego wieku, zniszczona po dwustu latach, odbudowana, znowu zniszczona podczas japońskiej okupacji, teraz zrekonstruowana.



Odbył się tam bal przebierańców. Hanboki, tradycyjne ciuchy, wypożyczyliśmy z 퀸즈한복 / Queen’s Hanbok – niech nazwa nikogo nie zmyli, mają też coś dla królów.





Hanboki wypożyczyliśmy na cztery godziny, ale korzystaliśmy z nich trochę mniej. Niższa cena obowiązuje przy dwóch godzinach, ale wtedy człowiek się trochę boi, że nie wszystko zdąży zrobić. Cztery godziny lepsze 🙂
Z pałacu jest rzut beretem do posągu króla Sejonga Wielkiego, który dał koreańskim ludziom używany po dziś dzień system zapisu – hangul. Wcześniej stosowano skomplikowane chińskie krzaczki, trudnych w nauce dla prostych ludzi.
Obiad chcieliśmy zjeść na 통인시장 / targu Tongin, gdzie dostaje się garść specjalnych monet, za które można kupować jedzenie. Służy to tylko i wyłącznie zabawie, za produkty można płacić po takim samym przeliczniku zwykłymi pieniędzmi i dobrze, bo przyszliśmy kilka minut po zamknięciu kas z monetami. Trzeba było obejść się smakiem. Zamówiliśmy placki z piwem, zajrzeliśmy krótko do najstarszej księgarni 대오서점 / Daeo i szczęśliwi wróciliśmy do hotelu.

Wieczór spędziliśmy na 노들섬 / wyspie Nodeul, gdzie młodzi ludzie robią sobie piknik i zamawiają ciepłe jedzenie do schrupania. Ludzie niemówiący po koreańsku muszą zadowolić się zimnym jedzeniem przywiezionym z domu.
